7-9.12.2016 r.
Na Sardynii nie zabawiliśmy długo – jeden bezwietrzny dzień. Ale na dziś i jutro zapowiedziany jest wiatr o sile 16-28 węzłów, więc drogi będzie szybko ubywać 🙂 Dwie doby to jest akurat tyle, ile potrzebujemy, żeby dotrzeć do Majorki w Archipelagu Balearów i odhaczyć trzeci etap naszej przeprawy na Kanary. Przed nami 275 Mil 🙂 .

7.grudnia, 9:13 – odbijamy od nabrzeża w Ponte Romano na Sardynii 🙂 .

7.grudnia, 10:37 – wyjście z dużej zatoki Golfo di Palmas, pojawiły się już pierwsze konkretniejsze podmuchy wiatru, na który czekaliśmy 🙂 .

7.grudnia, 13:10 – płyniemy w baksztagu, więc mimo silnego wiatru nie ma uciążliwych, dużych przechyłów czy zalewania pokładu falami – pełen komfort 🙂 Można się nawet pobawić sekstantem 🙂 .

7.grudnia, 14:10 – Balaou leci na samej genule jak wiatr 🙂 .

7.grudnia, 14:30 – tak wygląda to na nawigacji, w dużym oddaleniu – jesteśmy na skraju Sardynii w centrum kręgów (ostatni krąg oznacza zakres 50 Mil = 93 km), różowy ślad to nasz trip z Sycylii na Sardynię, a czerwona linia, to droga wyznaczona na Majorkę 🙂 .

7.grudnia, 16:51 – Słońce niedługo zajdzie za horyzont, wiatr się nasila… Noc zimą jest zdecydowanie za długa…

7.grudnia, 17:30 – tym bardziej dłuży się noc na morzu, im większe prawdopodobieństwo pogorszenia się pogody… 😛 .

8.grudnia, 9:04 – mniej więcej połowa drogi za nami 🙂 .

8.grudnia, 16:05 – ledwie pokonaliśmy połowę drogi z Sardynii do Majorki, a Kapitan zmienia banderki z włoskiej…

… na hiszpańską 🙂 Nie możemy się doczekać tej Hiszpanii 😉 .

8.grudnia, 16:13 – Nadchodzi wieczór i noc, a z nimi kolejne groźby nawałnicy czającej się na horyzoncie… 😛 .

8.grudnia, 17:08 – Balaou ucieka ile sił w żaglu w stronę jasnego nieba na zachodzie, ale wciąż jesteśmy na granicy naprawdę złej pogody…:P .

8.grudnia, 17:26 – Nawałnica na południu rozszerza się i jest wyraźnie szybsza od nas… Powoli przygotowujemy się na jej nadejście – gotowi do szybkiej zmiany żagla, w sztormiakach i kaloszach wpatrujemy się w czarnego potwora na horyzoncie…:P .

9.grudnia, 00:45 – Jednak los nam sprzyjał, nawałnica przeszła za rufą Balaou, a nas dosięgnął tylko trochę niż do tej pory silniejszy wiatr, ok. 30 węzłów, co w baksztagu nie było niczym strasznym 🙂 .

9.grudnia, 8:05 – Noc była wietrzna i szybko posuwaliśmy się naprzód, choć wiatr odkręcił do fordewindu i trzeba było się trochę halsować, bo genua zamykała się w przechyłach na mocno wybudowanych falach 😛 Ale świt przywitaliśmy już u brzegów Majorki 🙂 .

9.grudnia, 8:47 – za cyplem, na którym leży to miasteczko -Colonia de Sant Jordi, jest nasze kotwicowisko na ten dzień i być może noc 🙂 .

9.grudnia, 11:34 – Tutaj to można odpoczywać… 🙂 .

9.grudnia, 13:23 – Pozazdrościliśmy im trochę… a oni może pozazdrościli nam 😉 Nie da się mieć wszystkiego na raz 😉 .

9.grudnia, 14:18 – tak ciepło jest na decku, tylko rozkładać materace 🙂 .
No więc dotarliśmy szczęśliwie do Majorki, choć najpierw chcieliśmy dopłynąć do małej wyspy – Cabrery, kilka Mil na południe od Majorki. Jednak jak doczytaliśmy, że to rezerwat, a za miejsce na boi trzeba zapłacić przez internet, którego na środku morza nie mieliśmy, trzeba było trochę skorygować plan 😛 . Jutro Ibiza. Być może ruszymy w nocy, jeśli pojawi się wiatr… Niestety nad Balearami będzie teraz 5-6 dni flauty… Trudno o dobry plan w takiej sytuacji… Trzeba będzie improwizować z dnia na dzień 😛 .
Leave a Reply