20.07.2014r. 36°05,97?N 028°05,53?E
Ostatni poranek na wybrzeżu Turcji. Marina w Fethiye budziła się powoli ze snu, ale na pomostach nie było jeszcze żywego ducha. Ten dzień był smutny i radosny jednocześnie… Smutny, bo opuszczaliśmy Turcję, która stawała się nam coraz bliższa… Wesoły, bo wracaliśmy do ukochanej Grecji, na wyspy, gdzie na każdej, kawałek po kawałku zostawialiśmy nasze serca…

Godzinę później, jeszcze w Zatoce Fethiye, już szykowaliśmy grota – Meltemi właśnie się rozkręcał 🙂
A propos wiatru meltemi nie czytajcie czasami definicji na Wikipedii… Artykuł, jak dla mnie, w całości do usunięcia, bo trudno o większe bzdury, a kolejne zdania przeczą poprzednim… No i to określanie meltemi jako „łagodne wiatry”, podczas gdy jest to wiatr, przed którym każdy rozsądny żeglarz czuje co najmniej respekt 😛

W Zatoce Lindos wiatr ucichł, można było spokojnie zostawić Balaou na kotwicy i zdesantować się na brzeg 🙂

Strażnik tego przejścia był nieugięty, zszedł ze ścieżki dopiero po kilkukrotnym pogłaskaniu po grzbiecie 🙂

Rycerze św. Jana po przybyciu na Rodos w XIVw. wybrali to wzgórze na jedną ze swoich wspaniałych twierdz 🙂

Lokalizacja miała istotne znaczenie dla obronności. Tutaj strome, 116-metrowe zbocza z trzech stron świata były wielkim atutem , z lądu prowadziła do twierdzy tylko jedna droga.

Najważniejszą budowlą akropolu wewnątrz twierdzy jest świątynia Ateny Lindyjskiej z IV w. p.n.e., która była jednym z najważniejszych miejsc kultu Ateny, sam Aleksander Wielki składał tu ofiary :).

A to już uliczka w wiosce Akra Lindos 🙂 Rucha samochodowy jest tu zabroniony, a niektóre uliczki są szerokie tylko na… jednego osiołka 😛

Szkoda, że czarujące uliczki i domy pamiętające nawet XVIIIw. a nawet XVw. przekształcono w bazar z wcale nie wyszukanymi towarami…

A oto kwintesencja współczesnej ekonomii – minimalizacja kosztów – tutaj w przechowywaniu leżaków plażowych 😉

Wygląda kusząco i zapraszająco, a gdybyście tak mogli powąchać te smakowite zapachy unoszące się nad plażą… 😛
I tak minął dzień pełen wrażeń, nowych i starych odkryć… Choć byliśmy w Zatoce Lindos nie raz, a do wioski kiedyś nawet dojechaliśmy autem z Rodos, to jednak nigdy nie wybraliśmy się na wzgórze zamkowe i akropol. Przeważnie było albo za późno, albo za gorąco, albo nie mieliśmy siły po zbyt ciężkiej żegludze, żeby się tam wspinać… A tym razem plan zwiedzania chyba został dopięty na ostatni guzik, tzn. zamek 😛
Żegluj z Sail Away! Rejsy pod żaglami po Morzu Śródziemnym fantastycznym jachtem Balaou to najlepszy sposób na udane wakacje
Pingback: Ostatni bastion tradycji, Karpathos - Blog - SailawayBlog – Sailaway