01.-07.08.2018 r. 36°43,37’N 024°27,37’E
Co odróżnia ten rejs od kilku poprzednich? Lecimy w drugą stronę, czyli zrobimy szybki skok z Milos na Zatokę Sarońską 😀 Załoga dotarła promem z Pireusu, a teraz wrócimy tam na pokładzie dzielnego Balaou 😀
Jeden członek załogi, Piotr spędza z nami już drugi tydzień, bo jesienią planuje tutaj swój pierwszy, samodzielny rejs 😀 Dobrze mu idzie, uczy się wszystkiego w mig i jesteśmy pewni, że jego własny rejs będzie naszym wspólnym sukcesem 😀
Tym razem na pokładzie mamy też narybek żeglarski 😉
Piotr walczy pod czujnym okiem Kapitana 😀
Wyspa Sifnos, port Kamares – ostatni raz kotwiczyliśmy tu we wrześniu 2014 r. 😛 Później odkryliśmy piękną zatokę na południu wyspy – Platis Gialos i jeśli płynęliśmy na Sifnos to już tylko tam 🙂
A Zatoka Kamares też jest śliczna, tyle że nie czujemy się tu tak bezpiecznie w czasie silnego wiatru…
Balaou gna ile sił w żaglach na sąsiednią wyspę Serifos 🙂
Narybek powoli oswaja się z dzikością morza 😉
Wyspa Serifos i cudna Chora Serifos na wzgórzu 🙂
Liczymy na to, że na noc wiatr trochę ucichnie i fale nie będą tak napierać na keję 😛
Takie właśnie sielskie klimaty najbardziej kochamy na Cykladach 🙂
Chora Serifos nieco bliżej dzięki teleobiektywowi 😉
Szkolenia dzień kolejny – przyszły samodzielny sternik spisuje się na medal, ale Kapitan zachowuje kamienną twarz 😛
Nieczęsto udaje się tak idealnie trafić z wiatrem, żeby z Milos dotrzeć na Poros jeszcze przed zachodem słońca – brawo Balaou i załoga! 😀
Spokojny poranek przy wyspie Poros, ale dla odmiany od wschodniej strony 😉
Port Poros – witamy ponownie! 😀
Dziś woda w cieśninie jest rozfalowana, bo meltemi zawzięcie duje i nie ma zamiaru przestać przez kilka kolejnych dni 😛
Balaou ostro tnie fale pod wiatr w drodze do portu Palaia Epidauros 😀
Port Palaia Epidauros 😀
Dziś nie będziemy się męczyć, przepłyniemy tylko kilka Mil z Palaia Epidauros do Korfos, też na Peloponezie 😉
Szkwały w Zatoce Korfos są straszliwe, ale przynajmniej fali nie ma 😛
W dużym wietrze najlepiej mają jachty stojące na bojkach, choć oczywiście mamy nadzieję, że nasza kotwica też da radę utrzymać… Alarm kotwiczny pracuje non-stop 😛
Następnego dnia meldujemy się w Atenach 😀
A w marinie paradoksalnie mimo kilku wolnych miejsc nie było gdzie stanąć… Powód – brak lin muringowych… Wreszcie po długim poszukiwaniu i szczęśliwym zacumowaniu można było wypić zasłużone piwko 🙂
Skok z Milos na Zatokę Sarońską był faktycznie szybki, bo meltemi nie odpuszczał. Jednak trudne warunki nie okazały się aż tak trudne, by zniechęcić nowicjuszy do żeglowania i Piotra do samodzielnego rejsu tutaj za kilka miesięcy. Odbieramy to jako osobisty sukces, bo przecież najwięcej zawdzięczamy Kapitanowi i naszemu dzielnemu Balaou 😀
Leave a Reply