07-15.07.2018 r. 36°43,37’N 024°27,37’E
Stara gwardia znów na pokładzie Balaou! 😀 Nie ma to jak żeglowanie ze sprawdzoną załogą 🙂 W tym sezonie już po raz trzeci wybieramy się na tę wyspę… Ale tym razem to nie nasza decyzja – załoga sama wybrała Milos 😀
Ateny zostały za rufą 🙂
Przy Sounion zawsze jest pięknie, a świątynia Posejdona zawsze prezentuje się wspaniale 😀
Ach te zachody słońca… 🙂
Tym razem zmierzamy na wyspę Siros od zachodniej strony – do Zatoki Finikas 🙂
Port Finikas jest baaardzo przytulny, a w dodatku można sobie dolać wody i doładować akumulatory 😀
Niestety często brakuje tu miejsca… Nam się akurat udało złapać ostatnie 😛
Takich ludzi podziwiamy, ale jeszcze bardziej podziwiamy te psy! 😛
Część rybacka portu Finikas 🙂
Kolejny dzień przyniósł dość żwawy wiatr i spore fale… Na jednej z nich laptop dokończył żywota, gdy spadł na podłogę… 🙁 Brak czujności na morzu kosztuje… 😛 Może dlatego widok Delos nie wzbudził tyle radości co zwykle 😛
Godzinkę później dobijamy do Mykonos 🙂
Obowiązkowy przejazd blisko Małej Wenecji 🙂
Wrażenia z Mykonos towarzyszą nam jeszcze następnego ranka w drodze na kolejną wyspę – przepiękną Paros 🙂 Meltemi się rozkręcił, a że płyniemy z wiatrem, to do celu dopłyniemy w tri miga 😉
Na Paros ze względu na tłok najczęściej stajemy w zatoce na kotwicy, ale tym razem było miejsce przy kei 😉
Miejscówka na kolację już jest 😉
Jedyną metodą na ten niemożliwy wprost upał jest zanurzenie się po szyję w morzu, a przynajmniej zamoczenie stóp 😛
Załoga w akcji 😉
Są dwa spojrzenia na żeglarstwo – to jest oczyma kobiety 🙂
A to jest oczyma mężczyzny 🙂
Wyspa Sifnos – tutaj też już byliśmy w tym sezonie 🙂
Ale to nie znaczy, że teraz będzie nudno 😉
Gdy mijamy kolorowe syrmaty w Zatoce Milos (wioska Klima), to znaczy, że do końca rejsu pozostało co najwyżej 40 minut 😛
Jak zwykle zadajemy sobie pytanie, czy będzie jakieś wolne miejsce??? 😛
Na szczęście było, co najlepiej widać po minach załogi 😉
Wieczór pożegnalny zawsze jest wyjątkowy 🙂
I oczywiście musi być zakończony grą w kości 😉
Pokładowy album został właśnie powiększony o kolejną świetną fotkę 🙂
Choć tym razem załoga sama wybrała Milos, to mieli nosa i nasze pełne poparcie 😀 Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy… 7 dni minęło w oka mgnieniu 🙁 Odprowadzimy tylko wzrokiem naszą super załogę…
… i od razu ruszamy z powrotem do Aten 😛
Wiatr nie sprzyjał nam szczególnie, ani siłą ani kierunkiem… Tuż przed zachodem słońca byliśmy dopiero u brzegów Hydry, a do najbliższego sensownego kotwicowiska było co najmniej 2 godziny… 😛
Po ciemku rzuciliśmy kotwicę w rozległej, płytkiej Zatoce Kapari, a rankiem ujrzeliśmy taki sielski widoczek 🙂
Blisko Zatoki Kapari jest port Ermioni, w którym jakoś nie było nam dane cumować, dlatego chętnie zajrzeliśmy tam w drodze do Poros (znowu!) 🙂
A oto Zatoka Poros przy porcie Poros i wyspie Poros – przynajmniej nazwy się nie mylą 😛 Jak zwykle wybraliśmy zatokę, gdy nie ma absolutnej potrzeby stać w porcie. W takiej okolicy człowiek czuje się jak harcerz na Mazurach 😀 😀 😀
Leave a Reply